W drugim tygodniu maja Adam, Bartek, Tomek i Michał wyprawili się, oczywiście z rowerami, na Giro. Poniżej fotorelacja Adama z tego wspaniałego wyścigu.
3. etap. Niby ostry podjazd a kolarze zasuwali jak dzicy - migawka nie nadążała.
3. etap. Końcowy zjazd - prędkości zapewne dochodziły do 80 km/h.
Maszyny zawodników z grupy Cervelo Test Team
San Martino di Castrozza - kilka godzin przed 4. etapem. Rowerzyści wszelkiej maści zjeżdżali do miasteczek położonych ok 20 km od mety tylko po to, aby pokonać tą samą drogę w górę, gdzie usytułowana była meta etapu.
Nasza skromna ekipa (od lewej: Bartek, Tomek i Michał) startuje na przełęcz Passo Rolle - ok 10 km podjazdu.
W drodze na Passo Rolle.
Przełęcz Passo Rolle
Zjazd z Passo Rolle - ostre zakręty i duża prędkość
Ponownie Passo Rolle. Mimo zalegającego śniegu nie było aż tak zimno.
Przelot przez jedno z malowniczych miasteczek na zjeździe z San Martino di Castrozza.
4. etap i morderczy podjazd, na którym Sylwester Szmyd rozkręcił na tyle wysokie tempo, że kilku czołowych kolarzy odpadło z grupki wiodącej.
BOSS na wyciągnięcie ręki. Lance udziela wywiadów i rozdaje autografy.
Ehh ... sprzęt marzenie.
Cudeńka
Rowerki Astany
Zabawki rosyjskiej grupy Katiusza.
Sylwester Szmyd w akcji.
Ścieżka rowerowa z prawdziwego zdarzenia
Stary tunel, którym poprowadzono ścieżkę rowerową.
Kolejne grupki kolarzy podjeżdżające pod Alpe di Siusi -5. Iwan Basso na pierwszym planie.
1.5 km do mety umiejscowionej na podjeździe pod Alpe di Siusi. Franko Pelizzotti na przedzie.
Jedni z nielicznych kibiców z Polski, czyli my
Zdjęcie pamiątkowe z Sylwasem. Dziękował nam za gorący doping.
Rower Lance'a Armstronga w nietypowej szacie.
Peleton atakujący górską premię na 6. etapie wiodącym częściowo po terytorium Austrii.
A po wyścigu pucowanie zabawek i przygotowywanie ich do kolejnego etapu.
Autobus serwisowy Astany.
Słynny DIABEŁ
Danilo Di Luca