04.06.2014 Witomińskie podjazdy
Mieszkam na takim osiedlu, że z każdej strony w około mam trzy fajne podjazdy około 1,5 km. Jak kilka razy się je pokona to można zrobić niezłe przewyższenie. Dziś pokonałem 6 razy Kielecka i 4 razy Małokacka i wyszło mi 700 metrów przewyższenia i 45 km.
06.07.2013 SIERAKOWICE TOUR
Trasa: Sierakowice, Łebunia, Cewice, Siemirowice, Pieski, Rokity, Mydlita, Jasień, Pomysk Mały, Pomysk Wielki, Parchowo, Sulęczyno, Klukowa Huta, Mściszewice, Tuchlino, Puzdrowo, Sierakowice.
Dystans 104,4 km, AVS 31,3 km/h, Vmax 54,7 km/h czas jazdy 3:20 przew. 640 m.
30.06.2013 TRENING "CASTORAMA"
To był najlepszy trening z kolarzami z "ronda Castorama". Tempo jak na wyścigu, kiedy odpadłem od peletonu w Łebieńskiej Hucie licznik wskazał średnią prędkość 36 km/h przy czym było cały czas pod wiatr. Podziwiam tych zawodników, którzy nadawali takie mocne tempo i wychodzili na zmiany. (Trzeba mieć żelazną kondycję i niesamowitą dyspozycję) Trasa jak zawsze taka sama:
Gdańsk Osowa, Rębiechowo, Przodkowo, Łebno, Donimierz, Szemud, Koleczkowo, Gdynia.
23.06.2013 Trening
TRASA: Gdynia, Koleczkowo, Szemud, Donimierz, Lewinko, Pobłocie, Milwino, Wejherowo, N.D. Wejh, Koleczkowo, Gdynia
Dystans 99 km, AVS 31,0 km/h , Vmax=60 km/h
Polecam tą trasę. Dobry asfalt, walory krajoznawcze...
RAJD - BORY TUCHOLSKIE 2 dni 317 km
Dzień 2 09.06.2013
TRASA: Osie, Tleń, Śliwice, Osieczna, Ocypel, Lubichowo, Starogard Gd., Trzcińsk, Trąbki Wielkie,Straszyn, Orunia, Gdynia
Dystans 141 km
Dzień 1 08.06.2013
TRASA: Gdynia, Sopot, Gdańsk, Pruszcz Gd., Różyny, Ulkowy, Sobowidz, Turze, Małżewo, Stanisławie, Tczew, Czarlin, Radostowo, Pelplin, Kulice, Nowa Cerkiew, Gąsiorki, Lipia Góra, Barłożno, Mirotki, Stara Jania, Leśna Jania, Jaszczerek, Przewodnik, Lipinki, Pięćmorgi, Czersk Świecki, Jaszcz, Brzeziny, Żur, Osie
Dystans: 176 km
31.05.2013
Trasa: Wysin, Lubieszyn, Liniewo, Stara Kiszewa, Kościerzyna, Nowa Karczma, Szatarpy, Wysin.
Dystans 66,80 km, AVS 30,1 km/h, czas jazdy 2:13 Vmax 54,7 km/h
30.05.2013
Trasa: Wysin, Szatarpy, Mierzeszyn, Kleszczewo, Trąbki Wielkie, Gołębiewo Wlk., Sobowidz, Gołębiewko, Kemierowo, Skarszewy, Głodowo, Wysin.
Dystans 69 km, AVS 30,7 km/h, czas jazdy 2:15, Vmax 57,2 km/h
02.06.2013
Trasa: Wysin, Lubieszyn, Liniewo, Czerniki, Kobyle, Góra, Zblewo, Pinczyn, Piesienica, Skarszewy, Głodowo, Wysin.
Dystans 64,5 km AVS 32,2 km/h, czas jazdy 2:00, Vmax 54,7 km/h
Teren płaski, mały ruch samochodowy, niektóre drogi w kiepskim stanie technicznym (dziury), fajne widoki.
12.05.2013 Deszczowy trening z Wojtkiem.
Trasa: Gdynia, Koleczkowo, N.D. Wejherowski, Szemud, Częstkowo, Łebno, Szemud, Koleczkowo, Gdynia.
Od N.D. Wejherowskiego zaczęło delikatnie kropić, a od Częstkowa rozpadało się na dobre.
Dystans 89 km, AVS 30 km/h czas jazdy 2:59
08.05.2013 Trening z Wojtkiem
Trasa: Gd, Koleczkowo, Kielno, Warzno, Kłosowo, Hopy, Łebno, Szemud, Koleczkowo, Gd.
Wojtek dziś ładnie ciągnął. Dobre tempo. Niektóre fragmenty trasy jechaliśmy 50 km/h.
Dystans 79,2 km, AVS 31 km/h czas jazdy 2:35
05.05.2013 Miało być z Piotrem Ch., jego wypadek spowodował, że trening dokończyłem sam, a Piotrkowi na szczęście nic poważnego się nie stało.
Trasa: Gdynia, Rumia, Reda, Sławutówko, Połczyno, Kłanino, Świecino, Sobieńczyce, Tyłowo, Wejherowo, Koleczkowo, Gdynia.
Dystans 112 km, AVS 27,2 km/h czas jazdy 4:06
03.05.2013 Samotnie
Trasa: Gdynia, Koleczkowo, Kielno, Warzno, Kłosowo, Hopy, Prokowo, Sianowo, Mirachowo, Nowa Huta, Strzepcz, Częstkowo, Szemud, Chwaszczyno, Gdynia.
W drodze powrotnej od Kielna miałem przyjemność pojechać z Danielem Marszałkiem i Czarkiem. Nadałem chłopakom mocniejsze tempo.
Dystans: 107,5 km AVS=28,5 km/h czas jazdy 3:47
24.04.2013 Trening solo
Trasa: Gdynia, Koleczkowo, Bieszkowice, Wejherowo, Zamostne, Kochanowo, Luzino, Barłomino, Smażyno, Częstkowo, Szemud, Koleczkowo, Gdynia.
Dystans 108 km, AVS=28,7 km/h
Praktycznie cały czas wiatr w twarz, dopiero od Smażyna z wiatrem , starałem się jechać ekonomicznie.
Niedawno zalogowałem się na stronie STRAVA.com. Tam też są moje wszystkie treningi, więc rzadziej będę pisał na moim blogu. Strave polecam wszystkim, którzy lubią rankingi np. (kto w jakim czasie i z jaką średnią pokonał dany podjazd, jakąś trasę. Podjazdy i segmenty tras można dodawać samemu. Aplikacja ta mierzy między innymi przewyższenie, moc itp. Oczywiście najpierw musimy posiadać telefon z androidem oraz dostępem do internetu lub WI-FI. Potem zakładamy sobie konto na stronie www.strava.com. Zakładamy sobie swój profil: można dodać swoje zdjęcie oraz zdjęcie swojej maszyny. podajemy tak między innymi wagę roweru będzie potrzebna do mierzenia mocy oraz inne dane pseudo lub imię i nazwisko, datę urodzenia itp. Na komórkę musimy ściągnąć aplikację Strava np. przez sklep play. Wszystkie treningi mamy zapisane także w telefonie, chociaż na stronie mamy więcej danych np. przydatne wykresy. Strava dopiero stała się modna w tym sezonie i coraz więcej osób zaczyna się nią bawić.
KARLSKRONA BIKE MARATON 25-26 SIERPIEŃ 2012 R.
Założenia tej imprezy były podobne jak w Kaszebe Runda (ten sam organizator). Czyli maraton, a właściwie przejazd rowerowy bez ścigania i bez premiowanych miejsc, choć z indywidualnym pomiarem czasu. Ot, takie spotkanie rowerowych zapaleńców i sprawdzenie swoich możliwości, które akurat ja i grupka kolarzy potraktowaliśmy bardzo dosłownie.Impreza była podzielona na dwa dni, z których w pierwszym do wyboru był dystans 120 lub 195 km, a w drugim 90 lub 135 km. Oczywiście wybrałem ten dłuższy.Po przybyciu do Karlskrony okazało się że z promu do miejsca startu trzeba dojechać około 12 km. Ustawiliśmy się więc wedle zaleceń, przy czym osoby nastawione na ściganie (w tym oczywiście ja) stworzyły odrębną grupkę.Z linii startu ruszyliśmy jak burza i od razu nakręciliśmy ostre tempo, po drodze dając bardzo wartościowe zmiany. Do pierwszego punktu żywieniowego, usytuowanego mniej więcej na 30 km dojechaliśmy w 15 osób. Bufet zaopatrzony był w tamtejsze specjały, które bardzo przypadły nam do gustu (na przykład placki z kremem czekoladowym). Po drodze do miasta Kalmar, gdzie była meta zatrzymaliśmy się jeszcze na trzech punktach, na których pobieraliśmy wodę lub załatwialiśmy potrzeby fizjologiczne.Linię mety przekroczyłem w pierwszej – sześcioosobowej grupie (razem z Czarkiem, Tomkiem, Szwedem Johanem, Wojtkiem i Andrzejem). Przez całą trasę zgodnie współpracowaliśmy ze sobą. Każdy wychodził na 1 – 1,5 km zmianę. Nikt się nie obijał i nie woził na kole.Wbrew naszym oczekiwaniom teren okazał się wcale nie taki płaski. Było sporo hopków, które mimo, iż nieduże potrafiły zmęczyć. Ale poza tym gładkie drogi, mały ruch samochodowy i piękne okolice z charakterystycznymi domkami w kolorze bordo z białymi oknami. Bardzo mili, przyjaźnie nastawieni ludzie. Drugiego dnia również rozpoczęliśmy jako pierwsza grupa. I choć na początku dosyć liczna, bo około 30-osobowa, to w miarę upływu czasu i kilometrów powoli się kurczyła. Część grupy zatrzymała się na pierwszym punkcie żywieniowym, ja natomiast postanowiłem pognać dalej, jak się okazało na ten sam pomysł wpadło jeszcze czterech kolarzy (Johan, Paweł, Andrzej i Czarek). Na drugim punkcie, zlokalizowanym na 60-tym kilometrze uzupełniliśmy bidony. Paweł podziękował za dalszą jazdę, więc do samej mety w Karlskronie jechaliśmy już w czwórkę dając sowite zmiany. Jako że zacząłem już odczuwać lekki głód zbawienny okazał się ostatni bufet umieszczony na 110 km. Czekały tam na nas między innymi banany, batony, pomarańcze, pyszne ciasta, soki, kawa, herbata, czyli tak zwany full wypas J. Na metę zajechaliśmy szczęśliwi i zadowoleni ze swoich wyników. Podziękowaliśmy sobie za wzajemną współpracę z nadzieją że jeszcze się spotkamy. Imprezę wspominam bardzo dobrze. Jak zwykle w tym miejscu dziękuję kolegom, współuczestnikom i organizatorom za wspaniałą atmosferę i organizację na najwyższym poziomie.
DANE Z LICZNIKA
Dzień | Dystans | AVS | MAX | czas | przewyższenie |
I | 190 | 34,7 | 61,2 | 5:25 | 970 m |
II | 122 | 33,3 | 52,7 | 3:40 | 554 m |
OFICJALNE WYNIKI z DYPLOMU
Sobota | 195 km | 6:00:05 |
Niedziela | 135 km | 3:53:36 |
Suma | 330 km | 9:53:41 |
15.08.2012 Trening z Witkiem
Start: Gdynia, spotkanie w Chwaszczynie, Miszewo,Żukowo, Dzierżążno, Kartuzy, Przodkowo (rozwalona szytka u Witka). Z przodkowa wracałem już sam przez Czeczewo, Kielno, Koleczkowo
Dystans 82 km, Avs 29,5 km/h
12.08.2012 Rozjazd po maratonie z Michałem
Start: Kołobrzeg, Korzystno, Stary borek, Nowogardek, Drzonowo, Zieleniewo, Kołobrzeg. Dystans 37 km.
Maraton rowerowy Kołobrzeg 11 sierpnia 2012 roku.
Start o godz. 9:08
Na tym maratonie pierwszy raz miałem okazję pokonywać wybrany dystans w systemie pętlowym. Każda pętla liczyła ok. 80 km, a więc mając do pokonania 243 km musiałem trzy razy zaliczyć wyznaczoną trasę. Od samego początku grupa narzuciła solidne tempo. Zmiany co 200-300 metrów (czasami dłuższe) wymagały nie lada wysiłku i absolutnego skupienia. Nie było mowy o żadnych pogaduszkach. Tylko szosa i wpatrzone w nią nasze oczy. A w głowie jedna myśl: pokonać dystans, pokonać siebie. Szybkość jazdy i to skoncentrowanie na szosie doprowadziły nas do pomyłki która kosztowała kilka cennych minut. Jechaliśmy bowiem tak szybko, że przeoczyliśmy jeden ze skrętów, prowadzący na Siemyśl. Błąd zauważyliśmy po około kilometrze jazdy i musieliśmy zawrócić. Ale cóż, zawsze jakaś przygoda musi się zdarzyć. To już niemal tradycja. Organizatorzy również ze swej strony zadbali o urozmaicenia wytyczając ponad 150 metrowy odcinek po tzw. kocich łbach. Każdy, kto chociaż raz pokonywał taką trasę na rowerze szosowym wie, jaka to przyjemność i z czym może się wiązać. W każdym razie ja, nie chcąc ryzykować uszkodzeniem koła lub złapaniem kapcia, postanowiłem zwolnić i asekuracyjnie pokonać ten odcinek. Widać grupa była innego zdania, bo koledzy pognali do przodu nawet się nie obejrzawszy. Żadnych skrupułów, żadnej litości. Jesteś słaby – odpadasz. Cóż... życie. Po pokonaniu tego piekielnego odcinka miałem do grupy około 100 metrów straty. Kiedy już traciłem nadzieję na dojście kolegów (nigdy wcześniej nie udała mi się taka szarża) postanowiłem się spiąć, zaprzeć w sobie i ruszyłem co sił do przodu. Zrzuciwszy z pleców spory balast niewiary we własne siły i możliwości, z nieskrywanym zaskoczeniem obserwowałem jak dystans pomiędzy mną, a grupą zaczyna się zmniejszać. Uczucie towarzyszące dołączeniu do grupy – bezcenne. Ogromny wysiłek włożony w ten pościg nie pozostał bez wpływu na moją kondycję i stopień zmęczenia. Pomyślałem, że koledzy z pewnością nie będą mieli nic przeciwko, jeśli odpocznę chwilę na tyłach grupy. Zająłem więc z góry upatrzoną pozycję i przez jakiś czas osłaniałem tyły. Kołobrzeg, jako miasto nadmorskie ugościło nas wiatrem. W odpowiedzi grupa chciała ułożyć się w wachlarz, co z resztą było jedynym sensownym rozwiązaniem. W pewnym momencie kolega jadący przede mną lekko zjechał na mój tor jazdy, aby uniknąć upadku również lekko odbiłem. Udało mi się zachować równowagę, czego nie można powiedzieć o kolegach jadących za mną. Z niepokojem obserwowałem jak składają się niczym domino. Skutki były opłakane: wszyscy się poprzewracali, dwóch wpadło do rowu, a jeden złapał gumę. Zatrzymałem się na chwilę, żeby pożyczyć koledze łyżkę niezbędną do zdjęcia opony, a w międzyczasie reszta grupy znowu mi uciekła. Znowu pogoń, znowu radość z dojścia grupy (to już drugi taki wyczyn – satysfakcja gwarantowana). Na pierwszym okrążeniu nie zatrzymywaliśmy się na punktach kontrolnych. Średnia 36 – 37 km/h. Przez tą kraksę doszła nas grupa, która jechała na 166 km, więc peleton się zwiększył. Drugie kółko także w mocnym tempie, z tą różnicą, że tym razem pomyłki w trasie nie było. Znowu ten cholerny bruk i znowu zostałem. Trzecia pogoń za grupą również zwieńczona sukcesem, ale zmęczenie już dawało w kość. Nie dawałem już zmian. Myślałem tylko żeby przetrzymać drugie kółko w grupie. Niestety błąd taktyczny. Jeden z kolegów zatrzymał się by pobrać wodę na punkcie kontrolnym. Myśląc że cała grupa się zatrzyma również podjechałem do punktu, mimo iż miałem jeszcze zapas wody. Nauczka na przyszłość – jechać, nie bacząc na innych. Teraz to wiem. Wtedy grupa uciekła. Czwarta gonitwa to już było zbyt wiele. Nie dogoniłem grupy a i kolega od wody też mi odjechał. Pojawił się pierwszy kryzys i nieśmiała myśl czy nie skończyć na zaliczeniu tylko dwóch kółek. Na punkcie żywieniowym czas na podjęcie decyzji: wjazd na trzecie okrążenie lub powrót na metę pierwszego i drugiego dystansu. Na tym punkcie żywieniowym dostrzegłem dwóch kolarzy którzy zamierzają jechać na trzecie kółko Decyzja – jadę dalej! Po kilkunastu kilometrach dogoniłem jednego z kolarzy i okazało się, że to Marek Zadworny-słynny maratończyk. Mówi mi, że jest już zmęczony, więc zbieram wszystkie siły i wychodzę na zmianę. Praktycznie do samej mety „holuję” kolegę . Marek dał ze trzy krótkie zmiany dając mi trochę odsapnąć. Na mecie podziękował mi, że tak ładnie dowiozłem go do Kołobrzegu. Ze startu jestem bardzo zadowolony. Założony czas osiągnąłem. Dystans 243 km pokonałem w 7:57:57 ze średnią 30,51 km/h. Rezultat: 5 miejsce w kategorii, 17 w open.
04.08.2012 Trening z Wojtkiem
TRASA KKK Dystans 142,5 km, AVS 29,6 km/h, Vmax=60,2 km/h, czas jazdy 4:47, przewyższenie 1150 metrów.
Start: Gd. Witomino, Koleczkowo, Kielno, Rębiska, Kłosowo, Hopy, Pomieczyńska Huta, Sianowo, Mirachowo, Bącz-podjazd 2,10 km dosyć sztywny, Bącka Huta, Sierakowice, Kamienica Królewska, Niepoczołowice, Linia, Strzepcz, Częstkowo, Szemud, Przetoczyno, Sobieszyno, N.D.Wejh, Bieszkowice, Koleczkowo, Gdynia
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=ozrbuthubqznygeo
22.07.2012 Trening solo
TRASA JJJ Dystans 90 km, AVS 30 km/h, Vmax 65,5 km/h czas jazdy 3:00
Start: Gd. Witomino, Koleczkowo, Kielno, Szemud, Łebno, Lewinko, Lewino, Pobłocie, Smażyno, Częstkowo, Szemud, Szemudzka Huta, Jeleńska Huta, Kowalewo, Kielno, Koleczkowo, Gdynia. Kiedyś na odcinku Szemud-Kowalewo-Kielno nie dało się jeździć, teraz to przyjemność, nowy asfalt położony do Kowalewa, a do Kielna jeszcze jakiś czas musimy poczekać, ale nie jest źle.
06.07.2012 Trening do Rewy
Start: Gdynia, Rumia, Pierwoszyno, Rewa, Kosakowo, Rumia, Łężyce, Gdynia
Dystans 73 km, AVS 30,0 km/h, Vmax 65 km/h
05.07.2012 Trasa S
Dystans: 70 km, czas jazdy 2:15 AVS=31,4 km/h Vmax=53 km/h
14.06.2012 Trening solo
TRASA: Gdynia, Sopot, (ul. Reja łagodny podjazd), Chwaszczyno, Miszewo, Pępowo, Leźno, Lniska, Przyjaźń, Kolbudy, Jodłowno, Zabrsko Grn, Nowa Wieś Przywidzka, Egiertowo, Somonino, Kartuzy, Przodkowo, Czeczewo, Warzno, Kielno, Koleczkowo. Ostatnie 30 km w deszczu. Przemoczony i zmarznięty wróciłem do domu.
Dystans: 137 km
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=cifjiyvsnaaykzxi
10.06.2012 Dookoła puszczy Darżlubskiej Trening z Piotrkiem Ch.
TRASA: Gdynia, Rumia, Mrzezino, Puck, Połczyno, Leśniewo, Warszkowo, Kniewo, Zamostne, Wejherowo, Szemud, Koleczkowo.
Do Wejherowa wolne, spokojne tempo, natomiast od Wejherowa już sam w swoim rytmie ze średnią powyżej 30 km/h
Dystans: 119,34 km AVS=28,4 km/h
08.06.2012 TRASA W
AVS=30,5 km/h Przewyższenie trasy 550 metrów
07.06.2012 Trening
TRASA: Gdynia Witomino, Koleczkowo, Kielno, Kowalewo, Rąb, Pomieczyno, niestety musiałem zawrócić gdyż szła procesja a dziś Boże Ciało, Rąb, Kowalewo, Jeleńska Huta i tutaj zaskoczenie nowy piękny asfalt aż do Szemudu, kolejna procesja i znowu musiałem szybko zmienić trasę, Kamień, Kielno, Kłosowo, Czeczewo, Tokary, Chwaszczyno, Gd Redłowo podjazd pod szpital, Legionów, Piłsudzkiego, Kielecka
Dystans: 89,13 km, AVS=29,2 km/h ,przewyższenie 784 metry
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=wukedvuoihtgvdrv
KASZEBE RUNDA 26 maja 2012 roku W tym roku po raz pierwszy postanowiłem wziąć udział w popularnej na Wybrzeżu imprezie dla cyklistów KASZEBE RUNDA. Mając jednak na uwadze specyficzny charakter tego maratonu (tj. brak klasyfikacji miejsc) start potraktowałem bardziej jako doskonały trening wytrzymałościowy niż typowy wyścig kolarski. Nie spinałem się więc za bardzo i po wybraniu dystansu 220 km założyłem czas przejazdu ok. 8 godzin.Na maraton wybrałem się z moim przyjacielem Piotrkiem, z którym o godz. 8:00 stanęliśmy ramię w ramię na linii startu. Nasza grupa liczyła jedynie czterech kolarzy. Mimo, iż trasa była doskonale oznakowana zielonymi strzałkami namalowanymi na jezdni oczywiście nie obyło się bez przygód. Na rondzie zamiast kierując się na Wdzydze skręcić w prawo, pojechaliśmy w lewo w kierunku Żukowa. Na szczęście po niedługim czasie motocykl wyprowadził nas na właściwy kierunek. Muszę przyznać, że impreza zorganizowana była na najwyższym poziomie. Zadbano o wyraźne oznaczenie tras, bezpieczeństwo oraz regenerację organizmu.W kilku wyznaczonych miejscach trasy bogato zaopatrzone punkty bufetowe kusiły regionalnymi specjałami. Z pierwszego - rozstawionego już w Borsku - nie skorzystaliśmy, ale już obok następnego, po 68 km pedałowania nie mogliśmy przejechać obojętnie. W miejscowości LASKA sił i mocy dodały nam domowych wypieków świeżutkie pączki i babeczki (drożdżowe oczywiście ;-), banany oraz orzeźwiający napój miodowy. Po zaspokojeniu głodu i pragnienia oraz uzupełnieniu bidonów ruszyliśmy w dalszą trasę.Cały czas jechaliśmy w czwórkę, jednak po przymusowym przystanku na załatwienie potrzeb fizjologicznych jeden z naszych kompanów jadący na rowerze MTB, nie czekając na nas pognał samotnie w siną dal. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym przynajmniej nie podjął próby dogonienia go. Ruszyłem zatem w pościg. Niestety, jadąc swoim tempem oddzieliłem się od Piotrka, którego wraz z drugim kompanem zostawiłem nieco w tyle.Po kilku kilometrach udało mi się dojść naszego uciekiniera i do miejscowości Charzykowy na 105 km dojechaliśmy razem, nie korzystając z żadnego punktu bufetowego. Wraz z dalszym upływem czasu i drogi obserwowałem jak mój towarzysz zaczyna słabnąć i powoli odkleja się od mojego koła. Sprawę rozstrzygnął najbliższy podjazd, który - pozostawiwszy kolegę w tyle - pokonałem już sam. Do najbliższego bufetu w miejscowości Lipnica, znajdującej się na 145 km trasy droga wiła się cały czas pod górę, a dodatkowym utrudnieniem okazał się wiejący od frontu wiatr. No cóż... nikt nie powiedział, że będzie łatwo... Pedałując więc tak pod górę i pod wiatr zauważyłem, że kilkaset metrów przede mną mknie przed siebie jeden z uczestników maratonu. Nie byłoby w tym nic dziwnego i zaskakującego, gdyby nie fakt, że kolarz ten przemierzał trasę na rowerze poziomym. Wiedziony ciekawością i chęcią sprawdzenia własnych możliwości postanowiłem dogonić gościa. Okazało się to trudniejsze niż zakładałem, ponieważ kolega cisnął dosyć ostro. Kiedy po kilku kilometrach ciężkiego pedałowania udało mi się wreszcie zbliżyć do niego na odległość ok. 2 metrów, ten przyspieszył i znowu odległość między nami zaczęła się zwiększać. Niestety, im bliżej mety tym więcej pojawiało się mniejszych i większych hopków, a kolarz, którego ścigałem zaczął słabnąć. Dogoniłem go więc i wyprzedziłem. Jeszcze chwilę jechał za mną, a potem pozostał w tyle. Tak więc do bufetu w Lipnicy dojechałem samotnie. Nie mogąc się oprzeć kaszubskim smakołykom skosztowałem miejscowego specjału – pajdy chleba ze smalcem i skwarami, wypiłem parę łyków kawy i po napełnieniu bidonów pognałem dalej.Po drodze dogoniłem kolegę Krzyśka K. z Bydgoszczy, z którym jechaliśmy razem dając co chwilę równe, bardzo wartościowe zmiany. Przed samym Bytowem skręciliśmy na Studzienice i moim zdaniem był to najbardziej malowniczy odcinek całej trasy, choć prawdę mówiąc cała trasa prowadziła przez piękne tereny, wśród lasów i jezior Szwajcarii Kaszubskiej.Na kolejnym punkcie bufetowym w Półcznie (dla mnie ostatnim, chociaż na trasie były jeszcze dwa) skosztowałem domowego wypieku placka oraz pysznych lodów śmietankowych, po czym ruszyłem w dalszą drogę. Za Sulęczynem dogoniłem moich dwóch kolegów, którzy startowali kilkanaście minut przede mną: Adama K. z Gdańska oraz Witka C. z Sopotu. Dalej jechaliśmy już razem. Od Stężycy pokusiłem się, aby podyktować mocniejsze tempo, gdyż miałem jeszcze spory zapas sił i energii. Koniec końców, maraton ukończyłem w założonym czasie – dokładnie 7:54.W tym miejscu chciałem serdecznie pogratulować mojemu przyjacielowi Piotrowi Ch., który doskonale sobie poradził kończąc maraton w czasie 8:27. Na podziw zasługuje fakt, iż Piotrek dopiero niedawno przesiadł się na rower szosowy i był to jego pierwszy maraton i pierwszy tak długi dystans. Serdeczne gratulacje.Wszystkim, z którymi dane mi było jechać serdecznie dziękuję i gratuluję. Tym, którzy zastanawiali się nad wzięciem udziału w imprezie bardzo polecam i zapraszam do udziału w przyszłym roku, bo naprawdę warto. Organizatorom i patronom dziękuję za:- bardzo dobrze oznakowaną trasę- dużą liczbę punktów bufetowych- wyśmienite regionalne specjały dodające energii i siły- doskonale zorganizowaną pomoc medyczną- widoczne serwisy rowerowe- dbałość o nasze bezpieczeństwo (zabezpieczenie większych skrzyżowań przez policję i inne służby porządkowe)- miłą, happeningową atmosferę
Organizatorzy zadbali nawet o regenerację i relaks uczestników, zapewniając profesjonalny masaż zbolałych mięśni. Oddając swoje nogi w ręce specjalistów czułem jak uchodzi zmęczenie i wraca moc...
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=ebtqsobbtjmcoade
20.05.2012 Trening z Wojtkiem
Start: Gd., Koleczkowo, Wejherowo, Zamostne, Kochanowo, Luzino, Pobłocie, Lewinko, Łebno, Pomieczyno, Rąb, Kowalewo, Kielno, Koleczkowo
Dystans 115, 82 km AVS=29,8 km/h czas jazdy 3:54 Vmax=65,5 km/h
14.05.2012 Zmodyfikowana Trasa L Trening solo
Start: Gd, Koleczkowo, Kielno, Szemud, Częstkowo, Strzepcz, Mirachowo, Sianowo, Prokowo, Kartuzy, Przodkowo, Czeczewo, Warzno, Kielno, Koleczkowo
Dystans 112 km, PRZEWYŻSZENIE 1102 metry
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=mpzxjkocubhcetxn
TRASA III 03.05.2012 TOUR de KASZUBY solo
Start: Gdynia Witomino, Chwarzno, Wiczlino, Dąbrowa, Chwaszczyno, Żukowo,na odcinku Smołdzino, Kobysewo, Kaliska piękny asfalt, trasa godna polecenia, następnie, Dzierżążno, Mezowo, Kiełpino, Somonino, Egiertowo, Wieżyca, Ostrzyce, Goręczyno, potem 1 km podjazdu na Goręczyno Wybudowanie, Goręczyno ponownie, Somonino, Kartuzy, Grzybno, Kobesewo, i kolejne zaskoczenie na odcinku do Kosowa świeżo położony asfalt kiedyś tam były betonowe płyty, Załęże, Trzy Rzeki, Kłosowo, Kielno, Koleczkowo, Gd. Witomino.
Dystans 134,67 km, AVS 27,5 km/h czas jazdy 4:55, PRZEWYŻSZENIE 1263 metry.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=phnbdfcrmkvpqzbc
TRASA HHH 01.05.2012 Samotny trening w tlenie
Start: Gd. Witomino, Chwaszczyno, Żukowo, Dzierżążno, Kartuzy, Łapalice, Prokowo, Pomieczyńska Huta, Hopy, Czeczewo, Warzno, Kielno, Koleczkowo.
Dystans: 91,33 km, AVS=28,6 km/h , czas jazdy 3:12, Vmax=63 km/h, przewyższenie 832 metry.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=okzvytisdgefqgnr
28.04.2012 I trening z Piotrkiem Ch. (zakupił sobie nowy rowerek marki Corratec)
Start: Gd. Witomino, Koleczkowo, Kielno, Warzno, Kłosowo i tu niespodzianka kawałek nowego asfaltu dokładnie w tym miejscu gdzie były największe dziury, Hopy, Łebno, Luzino, Robakowo, Gowino, Wejherowo, Reda. Z Redy już samotnie ale za to do Szmelty nowym pięknym odcinkiem jeszcze nie oddanym, Łężyce, Gdynia.
Dystans 104,6 km, AVS=27,7 km/h
22.04.2012 r ŻARNOWIECKIE PODJAZDY (JA + Wojtas)
Rozgrzewka wokół zbiornika 56 minut, następnie 5 x Sobieńczyce, 4 x wzdłuż rur, 1 x pomorski Orlinek suma przewyższeń to 1060 metrów.
Dystans 76 km, AVS=24,8 km/h, Vmax=68,8 km/h, czas jazdy 3:05
18.04.2012 Trening z Wojtkiem z powrotem od Rogulewa samotnie
TRASA GGG Dystans 85,5 km AVS=28,0 Vmax=57,4 km/h czas jazdy 3:04 przew. 873 metry
Start: Gd. Witomino, Koleczkowo, Kielno, Szmud, Przetoczyno, N.D.Wejh., Zbychowo, Reda, Rumia, Łężyce, Chylonia, ul. Morska, Komandorska, Kapitańska, Warszawska, Kielecka.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=urkdzsookfvnschw
25.03.2012 Trening z Wojtkiem
TRASA FFF Dystans 84 km Vmax=57,4 km/h
Start: Gd. Witomino, Koleczkowo, Bieszkowice, Wejherowo (Kalwaria), Gowino, Sychowo, Milwino, Częstkowo, Szemud, Kielno, Koleczkowo
04.03.2012 Rozpoczęcie sezonu 2012 Trening z Wojtkiem
Trasa S Czas jazdy: 2:27 AVS=28,8 km/h
Wczoraj rozpocząłem nowy sezon rowerowy. Pierwsza lekka przejażdżka ok. 50 km. Za to silny wiatr a dziś przywitała nas bardzo dobra pogoda, niebo bez chmur, praktycznie bezwietrznie, temperatura ok 3 stopni. Jeden minus to nowe dziury w jezdni, ale tak zawsze bywa po silnych mrozach. Drogowcy będą mieli co robić.
31.07.2011 Trening solo
TRASA DDD Dystans 54,76 km, AVS=30 km/h, czas jazdy 1:50
Start: Gd. Witomino, Koleczkowo, Kielno, Rębiska, Kłosowo, Czeczewo, Warzno, Kielno, Koleczkowo, Gdynia.
30.07.2011 Mocny trening z Wojtkiem
Trasa: Gd. Witomino, Koleczkowo, Wejherowo, Zamostne, Kochanowo, Luzino, Łebno, Szemud, Koleczkowo, Gdynia
Dystans:107,8 km, AVS=32,3 km/h, czas jazdy 3:20, Vmax=58,7 km/h
24.07.2011 Górzysty trening solo z 3 największymi podjazdami (Marszewo, N.D. Wejh, Łężyce)
Trasa: Gdynia Witomino, Demptowo, Marszewo, Koleczkowo, Kielno, Kamień, Szemud, Donimierz, Łebno, Częstkowo, Milwino, Sychowo, Dąbrówka (powrót droga bez przejazdu), Gowino, Petkowice (powrót droga bez przejazdu), Wejherowo, N.D.Wejh, Zbychowo, Reda, Rumia, Łężyce, Gd. Witomino
Dystans: 115,37 km, AVS=30 km/h, Vmax=66,7 km/h, czas jazdy 3:51, PRZEWYŻSZENIE 951 metrów.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=oxdzeobfqnutciyc
17.07.2011 Trening z Wojtkiem
Trasa: Gdynia Witomino, Koleczkowo, Bieszkowice, Wejherowo, Bolszewo, Zamostne, Kostkowo (podjazd sztywny ok 500 m jeszcze go nie wjeżdzałem), Czymanowo, Tyłowo, Domatówko, Połczyno, (tu odcięło mi prąd i jechałem już sam, może wczorajsza Castorama zrobiła swoje), Reda, Rumia, Gd.Witomino
Dystans 119 km, AVS 29,2 km/h, czas jazdy 4:05, Vmax=64,2 km/h
16.07.2011 Ustawka w Castoramie
Na zbiórce 16 kolarzy. Na początku tempo spokojne w granicach AVS 30. Potem się powoli rozkręcało. Bartek G. w świetnej formie, dawał bardzo mocne zmiany. Również P. Wadecki także bardzo mocno cisnął (szok był na rowerze MTB), trzeba mieć niezwykłą moc, żeby tak kręcić. Dojechałem z czołówką do Przodkowa. Jeszcze kilka sezonów temu było to raczej niewykonalne. Forma jednak wzrosła. Od Przodkowa już sam w swoim rytmie. Trasa na Łebno, Szemud, Koleczkowo, Pustki Cisowkie. Dystans 102 km.
18.06.2011 Trening rozjazdowy w Wojtkiem do Rewy.
Do Rewy pojechaliśmy przez Łężyce, Rumię, a z powrotem polderami, ul.Pucką, Komandorską, Kapitańską i Kielecką. Dystans 66,4 km, czas jazdy 2:20, AVS=28,4 km/h.
Dawno nie jeździliśmy razem. Dzisiaj się udało. Piotrek cały czas na moim kole. Chciałem sprawdzić jaką ma formę, jak się okazało kondycja dobra. Brawo.
Trasa N AVS=30,3 km/h, czas jazdy 1:28 Vmax=51,7 km/h
15.05.1011 Trening podjazdów
6 x Kielecka, 1 x Małokacka. Wjazdy średnim równym tempem, bez zrywów.
14.05.2011 Samotny trening TRASA S
Moja najszybsza jazda w tym sezonie. Lekki wiatr. Bardzo dobrze mi się jechało. W końcu na całej trasie piękny asfalt. Nareszcie się doczekaliśmy. AVS=31,4 km/h
08.05.2011 Trening z Wojtkiem tlenowo
TRASA CCC Dystans 90,13 km, czas jazdy 3:11, AVS=28,3 km/h
Start: Witomino, Koleczkowo, N.D.Wejh, Zbychowo, Reda, Rekowo G, Puck, Żelistrzewo, Mrzezino, Rumia, Łężyce. Przewyższenie trasy 490 metrów.
07.05.2011 Żarnowieckie podjazdy (Trening z Wojtkiem zaprawa przed górami)
Rozjazd wokół jeziora 30 km, następnie 2xpodzajd Sobieńczyce, 2xpodjazd wzdłuż rur, 2xpodjazd na pomorski Orlinek. Przewyższenie 765 m. Dystans trasy 61 km.
25.04.2011 Mocny śmigusowo-dyngusowy trening z Wojtkiem
TRASA BBB Dystans 91,14 km, AVS 30,9 km/h, czas jazdy 2:58, Vmax=58,9 km/h
Start: Witomino, Koleczkowo, Kielno, Szemud, Częstkowo, Smażyno, Pobłocie, Lewino, Łebno, Hopy, Kłosowo, Rębiska, Kielno, Gdynia. Przewyższenie 620 metrów.
17.04.2011 Po parku kaszubskim wzdłuż jezior Trening z Wojtkiem
TRASA AAA Dystans 89,15 km, czas jazdy 3:07, AVS 28,6 km/h, Vmax=62 km/h
Start: Kartuzy (przy j. Klasztornym, zajazd w lesie), Prokowo, Łapalice, Garcz, Chmielno, Ręboszewo, Brodnica G. i Dln., Ostrzyce, Wieżyca, Szymbark, Stężyca, Zgorzałe, Borucino, Borzestowo, Miechucino, Mirachowo, Sianowo, Kartuzy.
16.04.2011 Trening solo
TRASA YZ Dystans 67,15 km, czas jazdy 2:34, AVS=26,3 km/h
Start: Witomino, Kielno, Kłosowo, Trzy Rzeki, Przodkowo, Kielno. Trochę wiało.
16.10.2010 Trening z Wojtkiem i przypadkowym kolegą
TRASA S Czas jazdy 2:14 AVS=31,7 km/h
Wojtek bardzo mocny, to on ciągnął przez większość trasy. Dobrze mi się jechało, choć moje tętno średnie bardzo wysokie.
26.09.2010 W poszukiwaniu nowych tras trening solo
Start: Gdynia, Koleczkowo, Kielno, Warzno, Kłosowo, Hopy, Pomieczyńska Huta, Prokowo, Sianowo, Cieszonko (byłem pewny, że droga jest przejezdna, ale niestety musiałem zawrócić), Sianowo, Kolonia (tutaj też szukałem przejazdu, 2 km błądziłem po gruntowych drogach, w końcu zawróciłem), Prokowo, Kartuzy, zjazd do Kaliska ok 1 km po drodze gruntowej (też myślełem że będzie tam asfalt), Kobysewo, Smołdzino, Żukowo, Chwaszczyno, Gdynia Dystans traski to 114,64 km.
25.09.2010 Trening z nowym kolegą Marcinem po Kaszubach
TRASA UW Dystans 106,92 km, czas jazdy 3:30, AVS=30,6 km/h, Vmax=52 km/h
Start: Gdynia-Witomino, Koleczkowo, Kielno, Szemud, Częstkowo, Smażyno, Strzepcz, Nowa Huta, Staniszewo, Sianowo, Pomieczyńska Huta, Hopy, Kłosowo, Kielno, Koleczkowo, Gdynia-Witomino. Przepiękna pogoda ok.20 stopni, przewyzszenie trasy to 768 metrów.
18.09.2010 Maraton w Karpaczu
Wystartowałem po raz pierwszy w maratonie górskim, to zupełnie inna bajka niż maratony płaskie, które dotychczac pokonywałem. Tutaj można liczyć tylko na samego siebie, na kole niestety się nie pojedzie. Maraton pokonałem wedle wcześniejszych założeń. Chciałem zejść poniżej 5 h i to mi się udało. Bardzo wysoki poziom uczestników, uplasowałem się dopiero na 100 miejscu w Open i na 31 miejscu w swojej kategorii wiekowej, ale i tak jestem z siebie zadowolony. Ustanowiłem swój własny rekord prędkości, który wynosi teraz 77,3 km/h. Trasa wyniosła 123,7 km, przewyższenie 2072 metry.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=dwkdmsrpdgclccte
PROFIL PODJAZDU MARATONU W KARPACZU
punkt początkowy Miłków (438 m)
długość podjazdu 6,5 km
różnica wzniesień 360 m
średnie nachylenie 5,5 %
najbardziej stromy kilometr 11,2 % (pół kilometra)
max nachylenie na 100 metrach 12 %
max nachylenie na 50 metrach 15 %
12.09.2010 Trening podjazdów
3xŁężyce, 2xKoleczkowo (Leśniczówka), 1xpodjazd w stronę Bieszkowic (do restauracji) Dystans 89,45 km, AVS=27,9 km/h, Vmax=60,2 km/h, czas jazdy 3:13, przewyższenie 888 metrów.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=vwhyvxkperpzuoqe
11.09.2010 Przygotowania do maratonu w Karpaczu
Skupiłem się głównie na trenowaniu podjazdów na Łężycach (podjazd dł. 4,5 km ze średnim nachyleniem 3,6 %) Poprawiłem swój własny rekord życiowy z przed kilku sezonów wynosi on teraz 10:48 AVS=25,1 km/h.
21.08.2010 Maraton w Kołobrzegu.
Kolejny ultramaraton zaliczony. Tym razem do pokonania był dystans 264 km. Przyznać muszę, że popełniłem kardynalny błąd pijąc przed startem sporą ilość napoju energetycznego, który zawiera kofeinę. Skutkowało to nieprzyjemnymi konsekwencjami w trakcie jazdy, a co za tym idzie wpłynęło na wynik, niestety gorszy od założeń. Serce waliło jak młotem, wysokie tętno oraz liczne skurcze łydek nie pozwoliły mi w pełni wykorzystać swoich możliwości. Mając na uwadze długość dystansu oraz niewielką liczbę punktów żywieniowych zamontowałem na kierownicy koszyk na prowiant i ewentualnie dodatkową wodę. Wystartowałem w grupie czwartej o 9.06. Razem ze mną jechał kolega z drużyny Dawid Ś oraz 3 kolegów z Trójmiasta Mateusz T. z Redy, Łukasz W. z Gdańska oraz Michał B. też z Gdańska. Cała grupa dzielnie pracowała dając dosyć mocne zmiany. Po kilku kilometrach została nas szóstka. Na około 20 km dogoniła nas następna grupa, w której znaleźli się sami pretendenci do zwycięstw w swoich kategoriach wiekowych. Na 37 km niespodzianka w postci rozwalonego asfaltu ok 500 metrów. Jadąc na końcu grupy starałem się przytrzymywać ręką zawartość koszyka, która pod wpływem wstrząsów na nierównym podłożu zaczęła wypadać. Przez to straciłem cenne sekundy i zostałem za grupą. Szanse na dogonienie kolegów spadały wraz z zawartością mojego koszyka. Do ok 60 km jechałem w samotności przeklinając w duchu wspomniany koszyk. Po drodze natknąłem się na Daniela (Majka) zmagającego się z defektem roweru. Przez jakiś czas jechaliśmy więc razem. I w końcu 73 km, pierwszy punkt żywnościowy. Zatrzymałem się by pobrać zapas wody. W między czasie Daniel pognał do przodu, a u mnie pojawił się dylemat czy nie skrócić dystanu do 153 km. Skórcze nękające lewą łydkę sugerowały oczywisty wybór. Mimo wszystko jednak zdecydowałem się jechać na długą pętlę. Chęć pokonania dystansu wzięła górę. Jechałem z trzema kolegami z Trzebnicy, każdy z nas dawał zmiany. W pewnym momencie jazda okazała się dla mnie za mocna i puściłem koło. Podobnie jak na poprzednim maratonie spotkałem się z kolegą Waldkiem Skibą kat. M5, z którym przejechliśmy większą część dalszej trasy. On również zmagał się uciążliwymi skórczami. Do drugiego punktu żywieniowego umiejscowionym na170 km dojechaliśmy jeszcze z dwoga kolegami nr 35 Michał B. z Gdańska i nr 13 Jacek Krakowski z Bydgoszczy. Mniej więcej od 210 km jechałem już sam. Zmagałem się z wiatrem i własną psychiką. Cała trasa miała bardzo słąbe drogi jeśli chodzi o nawierzchnię a dodatkowo odninki brukowane wcale jazdy nie ułatwiały. Prośba do organizatorów jest taka aby nie organizować maratonów szosowych po takich drogach!!! Cenne sekundy straciłem też w samym Kołobrzegu napotykając na drodze paradę motocykli. Ostatnie kilometry pokonołaem już w dobrym tempie finiszując na mecie. Maraton uważam za średnio udany, mogło być znacznie lepiej.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=hivzomfckszkqoou
10.08.2010 Trening solo
TRASA ST Dystans 56 km, czas jazdy 1:49, AVS=31 km/h
Start: Witomino, ul.Witomińska, Warszawska, Kołłątaja, Kapitańska, Komandorska, Dreszera, Estakada Kwiatkowskiego, Hutnicza, Rumia, ul.Dąbrowskiego, Żwirki i Figury, Ceynowy, I Dywizji Wojska Polskiego, Kazimierz, Dębogórze, Kosakowo, Pierwoszyno, Kazimierz, ul.Dębogórska, Gdańska, Pomorska, Hutnicza, Estakada Kwiatkowskiego, Dreszera, Komandorska, Kapitańska, Kołłątaja, Warszawska, Witomińska, Śląska, Sportowa, Łużycka, Małokacka, Rolnicza, Konwaliowa, Narcyzowa.
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=okwsarmwzcheizan25.07.2010 Trening solo
TRASA PR Dystans 40,6 km, AVS=31,4 km/h
Start:Gdynia-Witomino, Koleczkowo, podjazd na Kielno, Bojano, Koleczkowo, Gdynia.
14.07.2010 Trening w 5-osobowym składzie-wypad do Rewy
TRASA NO wariant A Dystans 67 km
Start: Witomino, ul.Witomińska, Warszawska, Kołłątaja, Kapitańska, Komandorska, Dreszera, Estakada Kwiatkowskiego, Hutnicza, Rumia, ul.Dąbrowskiego, Żwirki i Figury, Ceynowy, I Dywizji Wojska Polskiego, Kazimierz, Pierwoszyno, Rewa, Pierwoszyno, Kosakowo, poldery, Hutnicza, Warszawska, Śląska, Sportowa, Łużycka, Małokacka.
Od blisko 2 miesięcy jest to nasza priorytetowa trasa. Jeździmy nią w tygodniu po pracy. Dziś było nas pięcioro: Monika, Michał,Bartek, ja i Piotrek R., z którym mieliśmy przyjemność jeździć 3 lata temu. Trasa jest godna polecenia z uwagi na bardzo dobrą nawierzchnię, jednakże zdarza nam się poczyniać pewne modyfikacje, mamy kilka wariantów:
Wariant B trasa taka sama jak w wariancie A, ale przed Pierwoszynem skręcamy na Kosakowo i stamtąd jedziemy do Rewy. Dystans ok 70 km.
Wariant C Trasa taka sama jak w wariancie A, z tą różnicą, że omijamy Pierwoszyno i jedziemy na Mosty. Dystans ok 62 km
Wariant D Trasa taka sama jak w wariancie A, ale powrót z Rewy łąkami od strony Mrzezina. Dystans ok 70 km.
26.06.2010 Wielki dzień!!! Maraton w Gorzowie Wielkopolskim
Jak pokonałem 260 km - sprawozdanie.
Od mniej więcej dwóch miesięcy zastanawiałem się czy pokusić się o wystartowanie w maratonie rowerowym wynoszącym dystans 260 km. Długo o tym myślałem i wiedziałem, że będzie to dla mnie nie lada wyzwanie, gdyż mój organizm nigdy przedtem takiej próby nie przechodził. Zapisałem się i podjąłem wyzwanie. Założenia były proste, ukończyć i zmieścić się w czasie 9 godzin. Tego dnia mieliśmy przepiękną pogodę, błękitne niebo bez chmurki, temperatura w granicach 25 stopni. Nic tylko jechać. Poczyniłem przygotowania logistyczne: założyłem nowe spodenki z dobrą wkładką, choć niektórzy twierdzili, że ta wkładna nie jest rewelacyjna, wysmarowałem grubą warstwą kremu okolice krocza, by się nie zatrzeć, co zresztą mi się udało i moje siodełko SELLE ITALIA KIT KARBONIO na tak długim dystansie spawdziło się rewelacyjnie. Następnie zabrałem ze sobą 2 bidony izotonika OSHEE, 2 żelki, kilka batoników, 2 banany, suszone morele oraz skondensowane owoce. Założyłem też wcześniej sakiewkę podsiodłową, w której miałem klucze rowerowe, telefon i kanapki z czekoladą i bananem. Był to patent mojej Ady. Poza tym żeby nie wozić pompki w kieszonkach koszulki, umieściłem ją na ramie. Oczywiście nie mogło tutaj zabraknąć lemondki, która bardzo ułatwiła mi zadanie i mogłem choć troszkę chować się przed wiatrem. Wystartowałem o godzinie 9.09 w 4 ostatniej grupie liczącej dokładnie 15 kolarzy, z kilkoma naprawdę dobrymi zawodnikami już obeznanymi z długimi dystansami. Do pokonania była najpierw mała pętla o długości 90 km, a następnie duża o długości 170 km. Założyłem sobie, że chce dojechać z grupą do końca małej pętli. Tempo było mocne, więc szybko odpadali zawodnicy, którzy pewnie nie chcieli za szybko się wypalić, ja postanowiłem jechać, choć wiedziałem, że potem taka szybka jazda może się zemścić w postaci kryzysu. Pierwszy punkt żywnościowy w Barlinku na ok. 45 km ominęliśmy i pognaliśmy dalej. Starałem się jeść co ok 25-30 km, popijająć często ale za to małymi łyczkami. Musiałem tak rozplanować picie, aby starczyło mi na 90 km. Miałem w bidonach tylko 1,25 litra płynu.Zostało nas najpierw 10, potem 8, 7, przyznaję się, iż dałem tylko dwie nie za długie zmiany. Nie chciałem się za bardzo wycinać. Na szczęście nikt na mnie nie krzyczał, że nie pracuje jak należy, za co serdecznie kolegom dziękuję, że mnie trochę pociągnęli. Potem jechaliśmy już tylko we 4, zgarniając ze sobą kolegę na MTB o numerze startowym 5. Niestety koło puściłem koło Wojcieszyc, przyklejony do mojego koła był wspomniany kolega na MTB. Dojechaliśmy razem do końca małej pętli za średnią jazdy ok. 37 km/h. Krótki postój na punkcie kontrolnym, napełnienie bidonów, szkoda że tylko wodą, na przyszłość zaopatrzę się w saszetki z jakimś izotonikiem. Podjedliśmy także kawałek arbuza i w drogę na drugą pętlę. Wspomniany już kolega jechał cały czas na "moim kole". Współpraca niestety nie układała się tak jakbym sobie tego życzył, dał mi tylko 2 króciutkie zmiany, które i tak nic nie dały. Postanowiłem zgubić ten zbędny balast. Okazja nadarzyła się, gdy minął mnie P. Kalinowski, za którym pognałem, niestety nie miałem szans by go doścignąć. Skazany zatem byłem na samego siebie. Jechałem cały czas sam, kilometry bardzo wolno zmieniały sie na wyświetlaczu mojego licznika. Około 170 km poczułem miękkie nogi czyli pierwszy kryzys, moja predkość z 30 km/h spadła nagle do 20 km/h. Za miejscowością Skwierzyna spotkałem P. Skibę , który miał sensacje żołądkowe i sporo stracił na czasie. Miał pecha, ze akurat jego to dopadło, ale takie rzeczy się zdarzają. Jechaliśmy razem około 20-25 km dając sobie krótkie zmiany. I znowu pojawiały się kryzysy w postaci drętwienia w stopach, oraz bólu mięśnia dwugłowego uda. Często musiałem wypinać buty z pedałów, by rozprostować nogi. Zaczęły się także bóle szyi, mimo, że cały czas robiłem sobie małą gimnastykę, oczywiście na rowerze. Ból tak się nasilił, że odpuściłem jazdę z P. Skibą. Walczyłem ze swoją psy